Neurochirurg dlugo ogladal rekę, robił jakieś badania oddzialywania nerwow na dotyk, dużo pytał i duzo pisal. Kazał mi porobic jakies ćwiczenia na ścisk kciuka z kazdym palcem a on ten ścisk mial przerwac. Oczywiscie przy tym 4 i 5 palcu scisk byl slabiutki.
Narazie dal serie 20 zastrzykow w dupsko na regeneracje nerwow (1/dzień), ponieważ NA SZCZĘŚCIE tylko naruszona jest sieć wierzchnich nerwow czuciowych czy jakoś tak. Takie poscalanie,odbudowanie nerwow moze trwac do 0,5 roku.
Do kontroli- po zastrzykach jak nie pomoga, wtedy tniemy
a jak bedziej lepiej to za miesiac.
Teraz napiszę jak w ogóle do tego doszło.
Ten pies nie pogryzl mnie z agresji ale z bólu jak wycigalam mu łapę, ktora mu utkneła miedzy sztachetkami w plocie. Własciwie to on na tej łapie wisiał.Ja mu wyciagalam a on mnie gryzl. Łapa była cała zakrwawiona, wiec i ból byl wielki.
Pluto to pies starszej pani, ktorej opiekujemy się domem i wlasnie tez psem. Kobieta wyjechala na cała zimę do Szwecji do córek. Obok jej domu jest dom syna-pijaczka. To własnie ten pijaczek spuscil psa "niech sobie pobiega". Sęk w tym,że Pluto nie jest psem agresywnym, bardziej to pies skory do zabaw. Znam tego psa od roku,moze to nie duzo. Jednak jak zrywał sie z łańcucha, jak tylko pani Stanisława wyjezdzała do miasta to szybko przybiegal pod sklep, lezal przy drzwiach i czekal kiedy wyjde.Skakał i cieszył sie. Jest duzym psem-mieszanka wilczura z labradorem (chyba).Niestety jest troche zaniedbany, chudziutki, ciagle glodny i stęskniony ludzkosci, zabawy. Pies uwiązany do łańcucha od małego.
W poprzednim wpisie napisałam ze pogryzl mnie podczas pracy w sklepie. Tak było, z tym ze ja szlam po drzewo do pieca do sklepu. Pies mnie zobaczyl,ucieszył sie i skoczyl na plot i .....utknął na nim. CHCIALAM POMÓC PSU.......... i tak to zakonczyło się. Kto by to przewidzial. Podejrzewam ze kazdy tak by zareagowal by pomoc psu. Kazdy kto zna psa.
Pies byl szczepiony. Jednak to i tak nie zmienia faktu ze pies podlega oberwacji przez weterynarza-15 dni.